środa, 14 maja 2014

Homseksualizm, małżeństwo, patchworkowa rodzina

Po pierwsze, nie ma co ideologizować politycznie kwestii homoseksualizmu.
Mamy naukę i z pomocą jej instrumentów bada się to zjawisko.


I w związku z tym trzeba sobie otwarcie, uczciwie, bez zbędnych emocji powiedzieć:

Nie ma zagrożenia

Od zawsze w populacji występuje bowiem znikomy procent osób o orientacji homoseksualnej i jest to tendencja względnie stała. Na przykład fakt, że więcej osób się ujawnia w żaden sposób nie przekłada się na wzrost tego zjawiska.

Nie da się wychować homoseksualisty i nie da się nim "zarazić",
tym bardziej nie da się homoseksualizmu "wypromować"

Błędnym jest przekonanie, że osoba wychowywane na przykład przez dwóch ojców czy dwie matki zostanie homoseksualistą. Nawet jeśli próbowano by narzucić orientację seksualną sprzeczną z płcią biologiczną, taka próba jest skazana na porażkę. Skąd to wiadomo? Istnieją nawet niechlubne przypadki, gdy za namową nieetycznych lekarzy podejmowano takie próby i oczywiście kończyły się one tragicznie! Nawet wtedy gdy rodzice się godzili na usunięcie noworodkowi męskich narządów płciowych i wychowywało się takie dziecko jak dziewczynkę nie udawało się oszukać natury (ostatecznie człowiek ten popełnił samobójstwo!).

Homoseksualizmu się nie leczy

Nauka postępuje. Ma w swojej przeszłości okres gorliwych prób leczenia homoseksualizmu, ale obecnie wiadomo ponad wszelką wątpliwość, że nie jest to choroba. Orientacja homoseksualna nie jest chorobą i w tym względzie zgodne są: Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10 (ang. International Statistical Classification of Diseases and Related Health Problems) – międzynarodowy system diagnozy nozologicznej oraz DSM-IV (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) – klasyfikacja zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego - APA.




Rodzice homoseksualni nie zagrażają

Błędnym jest przekonanie, że tylko rodzina tradycyjna gwarantuje poprawny rozwój dziecka. Dowiodły tego badania podłużne (czyli „rozciągnięte” na całe lata), które jednoznacznie pokazały, że dzieci z takich rodzin nie różnią się niczym od dzieci z rodzin z pojedynczym rodzicem. Nie występowały u nich żadne dewiacyjne zmiany w seksualności, tożsamości, którymi tak zaciekle straszą „obrońcy tradycji”: chłopak wyrastał na mężczyznę, a dziewczynka na kobietę.

Związki homoseksualne to nic nowego

Czy to się komuś podoba, czy nie, związki jednopłciowe istnieją i nierzadko osoby takie wychowują dzieci, choćby z relacji z innymi ludźmi. W związku z tym przyzwolenie na małżeństwo takich osób byłoby jedynie formalnością.

Homoseksualni rodzice nie traumatyzują

Dowiedziono ponad wszelką wątpliwość, że wychowanie dziecka przez osoby tej samej płci nie ma negatywnych konsekwencji, a także nie wpływa na sprzeczną względem płci biologicznej identyfikację płciową, ani na to czy odwrotną rolę (kobiety czy mężczyzny) przyjmuje dziecko z takich związków.

Związki jednopłciowe nie są jałowe

Wbrew temu co twierdzi posłanka Jolanta Pawłowicz, związki osób homseksualnych nie są jałowe. Rodzice przekazują bowiem dzieciom nie tylko ładunek genetyczny, ale również ogromne pokłady niezbędnych do wzrostu psychicznego stymulacji emocjonalnej i potencjalnie związki jednopłciowe także mogą to zrobić, na przykład w stosunku do potomstwa adoptowanego. Nie są też jałowe również w tym sensie, że ludzie będący ze sobą wzajemnie obdarzają się wzmocnieniami i wspólnie stwarzają środowisko do wzrostu psychicznego. Fakt, że kontakt płciowy dwojga ludzi nie poskutkuje potomstwem nie znaczy bynajmniej, iż taka relacja ma charakter jałowy. Mnóstwo dzieci wychowuje się w ośrodkach opiekuńczych choć mogłaby wzrastać w kochającym środowisku.

Podsumowując, walka z homoseksualizmem jest po prostu bezzasadna, gdyż nie jest to zjawisko zagrażające, patogenne

Z socjologicznego punktu widzenia natomiast tak niepokojące niektóre warstwy społeczeństwo eksponowanie homoseksualizmu samo się najpewniej wygasi, gdy okaże się, że nie ma potrzeby organizowania takich akcji. Bezzasadny jest też argument jakoby parady homoseksualistów były promocją dewiacji. Istnieją przecież odpowiednio większe (do 1,4 mln uczestników) imprezy równie spektakularnie afiszujące się seksualnością (hetero i nie tylko), na przykład Love Parade. Piętnowanie za orientację seksualną ma znamiona tendencyjnego etykietowania, wrogiej stereotypizacji, co niestety działa w obie strony (jedni kategoryzują drugich jako grupa antagonistyczna i przypisują jej negatywne cechy, choć obie "drużyny" niczym się zasadniczo między sobą nie różnią). Społeczeństwo niepotrzebnie dzieli się na pro i anty, podczas gdy nie ma realnej mocy, by pewną tendencję w populacji zmienić. Nie wytracajmy energii na batalię, która nie ma sensu. Sformalizujmy to, co i tak ma miejsce. Nie dlatego, że to mniejszość i powinna rzekomo być uprzywilejowana, ale dlatego, że przysługuje jej takie samo prawo do szczęścia w małżeństwie, jak wszystkim.

Podsumowując, obrazki takie jak ten poniżej bawią, ale jednocześnie pokazują, jak jest. :-)





© OCALSIEBIE.PL 
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Psychoterapia Warszawa Marki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz