wtorek, 18 lutego 2014
KOMPLEMENTOWAĆ CZY NIE
Maciej: Mężczyzna mówi kobiecie komplement kiedy chce czegoś od niej lub kiedy absolutnie niczego od niej nie chce i widzi w niej co najwyżej godnego szacunku przyjaciela.
Eliza: Jedno gorsze od drugiego…
No właśnie, jak to jest z tymi komplementami. Czy na etapie poznawania się warto jest komplementować drugą stronę? Kobiety słyszą tak wiele pochwał, że aż obrastają w piórka niczym dziecko do obrzydzenia rozpieszczane przez rodziców. Mężczyźni są z kolei bardziej łasi na komplementy, ale kobiety nie umieją ich prawić lub robią to w sposób mało spontaniczny, dobitnie wykalkulowany na cel, co jest na ogół mocno wyczuwalne.
Mimo to stwierdzenie, że należy unikać komplementowania byłoby wylewaniem dziecka z kąpielą. Kiedy się mówi coś miłego trzeba jednak zwrócić uwagę, by nie było to jednocześnie komunikatem sugerującym niższość lub kompleksy. Czasem mężczyźni nieudolnie komplementują kobiety w taki sposób, że te czują jakby miały do czynienia z kimś słabym, maluczkim, traktującym je jak boginie. Pseudo-macho kamuflują natomiast swoje problemy, zachowując się jak wulgarny prostak oceniający kobietę niczym przedmiot bądź produkt w sklepie, próbując wywyższyć się jej kosztem.
Nie ma też sensu częstować się wzajemnie wyświechtanymi frazesami, które nic nie wnoszą do dyskusji, nie mają w ogóle uzasadnienia w danej chwili, mogą wręcz zbić z tropu lub wywołać zdumienia na skutek refleksji, że ktoś nas ocenia choć realnie nie miał szansy tak naprawdę poznać, jacy jesteśmy. Komplementowanie fizyczności świadczy nierzadko o tym, jak powierzchowni jesteśmy.
Zachwalanie czegoś, co jest dla danej osoby absolutnie oczywiste, choćby w sposób najbardziej wyrafinowany i oryginalny, mija się z celem, gdyż jest po prostu nudne. Nudna komunikacja to sygnał ostrzegawczy dla komplementowanej osoby, która może w efekcie spodziewać się po nas fałszywości lub zrutynizowania całego procesu podrywania jakby to było coś stosowanego jak techniki akwizytorskie.
Jeśli już komplement ciśnie się na usta, dobrze by był zabawny lub niebezpośredni. Zamiast mówić mężczyźnie, że jest przystojny, można mu zwrócić uwagę, że jakaś kobieta się za nim obejrzała. Zamiast mówić wprost, że kobieta ma piękne nogi, można przemycić taką informację, mówiąc, że kobiety patrzą na nie z zawiścią.
Komplementowanie jest trochę jak cukrzenie – gdy robi się za słodko, nie da się tego zdzierżyć, sytuacja robi się nie do zniesienia mdła, a nawet odrealniona i mimo dobrych intencji – zdaje się fałszywa, wyrachowana. Nie ma co przedobrzać. Ani w jedną, ani w drugą stronę. Zwłaszcza gdy sprawy pójdą do przodu nie ma co unikać na siłę budujących słów na temat zachowania partnera bądź partnerki, gdyż może dojść do poczucia bycia niedocenianym. Prawidłowe proporcje to podstawa.
Wiele można w rozmaitych publikacjach, poradnikach i w Internecie przeczytać na temat komplementów. Opinie specjalistów nie są zgodne. Nie brakuje jednak głosów, które wydają nam się bardzo zasadne: na początku znajomości lepiej nie komplementować z wyjątkiem sytuacji, gdy w sposób oczywisty druga strona oczekuje naszej oceny, choć także wówczas należy zachować umiar. Więcej znaczą zresztą nasze postawy, gesty, konkretne zachowanie niż słowa.
Trzeba też pamiętać, iż istotna jest symetria w liczbie wymienianych uwag. Istnieje taki schemat społeczny zakładający, że osoba niżej w hierarchii komplementuje tę ustawioną wyżej. Jeśli więc facet nie chce być traktowany z góry, jak mięczak, stanowczo nie powinien z komplementami wyskakiwać zbyt wcześnie i nazbyt obficie.
© OCALSIEBIE.PL
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Psychoterapia Warszawa Marki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz